WAŻNE

Blog może zawierać sceny dla dorosłych, wulgaryzmy i inne treści przeznaczone dla osób (+18) Informacja zamieszczona z powodu nowego prawa obowiązującego na Blogger.

piątek, 21 listopada 2014

Wszystko i nic rozdział 21

Ta da coś udało mi się skleić poprawić ale błędy i tak są , ale nie ważne , ważne że po tak długiej nieobecności coś dodaje , bo szczerze to całkiem zapomniałam o tym  . 

W owiniętym kocyku na ziemi siedziało  dziecko i płakało  podbiegła do niego i szybko wzięłam je na ręce po czym  zaczęłam w szybkim tępię wracać do Justina. Dziecko było całe przemarznięte , wyglądało na nie więcej niż roczną dziewczynkę .

- Justin pomóż - wolałam na co podbiegł do mnie zdezorientowany 
- co się stało i  skąd masz to dziecko - zapytał w szoku 
- ja znalazłam je za śmietnikiem ono jest całe przemarznięte - szlochałam 
- wsiadaj do samochodu tam jest ciepło - rozkazał

Szybko znaleźliśmy się w ciepłym samochodzie, kołysałam ją, powoli zaczynała się uspokajać. Justin jechał spokojnie i co jakiś czas zerkał na nas

- Mell tam jest jakaś kartka przyczepiona do kocyka - odezwał się nagle Justin 
- och rzeczywiście nie zauważyłam  - odpowiedziałam już spokojniejsza   
- daj mi ją - odczepiłam kartkę i mu ja wręczyłam a on rozłożył ja i zaczął czytać 
- Kurwa kurwa kurwa pieprzony debil zabije gnoja - zaczął przeklinać a małej to się nie spodobało  bo zaczęła grymasić 
- Justin dziecko , język -upomniałam go 
- przepraszam , ale wygląda na to że jacyś durnie zabrali je z pod drzwi sierocińca zaraz po ty jak matka jej zostawiła ją , widać ktoś z moich wrogów  chciał się zabawić i zrobił mi psikusa - miał podenerwowany głos

Wcześniej nie myślałam nad tym wzięłam ją i nie rozglądałam się  , jak się okazało mała miała przyczepioną kopertę od matki

- jest koperta - powiedziałam do Justina 
- przeczytam w domu teraz będzie nam potrzebne kilka rzeczy - powiedział pisząc do kogoś sms  
- gdzie tak właściwie chcesz jechać - zapytałam 
- do dziewczyny jednego z moich ludzi , mają dziecko dziewczynkę więc pewnie mają jakieś rzeczy dla niej , o tej  porze nic innego nie da rady wykombinować - powiedział w prost
- och rozumiem - przytkałam

Dotarliśmy na miejsce , wysiedliśmy i szybko poszliśmy do znajomego Justina który już na nas czekał

- siemka szefie w czym problem - zapytał się Justina zaraz w progu
- w tym - wskazał na mała - na co tamten zrobił oczy
- dziecko - wyszeptał - wchodźcie
- potrzebuję czegoś na przebranie i do nakarmienia a nic o tej porze nie znajdę - zaczęli rozmowę w salonie
-jasne , możesz iść na gór moja dziewczyna właśnie kładzie małą spać da ci coś - pokierował mnie a sam z Justinem poszli do salonu
- o hej to wy potrzebujecie pomocy - zapytała się dziewczyna wychodząca z pokoju
- tak , potrzebuję kilka rzeczy dla małej , którą znaleźliśmy - powieszałam
- och spokojnie zaraz naszykujemy wszystko , chodź zostawisz na chwilkę ja w pokoju - powieszała dziewczyna
- nic jej nie będzie - powieszałam kładąc małą na łózko
- nie widać że jest zmęczona zaraz zaśnie - uśmiecha się ciepło
- chodź pójdziemy na strych tam mam mniejsze ciuszki i inne rzeczy - wskazał drogę

weszliśmy na strych wszędzie było pełno różnych rzeczy
- ok będzie ci potrzebne parę ciuszków , jakieś zabawki , pewnie nie macie fotelika , łóżeczko , nosidełko , pieluchy - zaczęła szukać wszystkiego
- aż tyle - zaśmiałam się
- kochana to jest nic - zaśmiała się ze mną
- tak w ogóle to jestem Mell - przedstawiłam się bo wcześniej nie było okazji
- Ana miło mi- odwzajemniła gest
-Ana ona była przemarznięta , a jak będzie chora ja nie wiem co mam zrobić - powiedziałam podenerwowana
- spokojnie , dam ci syrop który pomoże jeśli będzie mieć gorączkę- uspokoiła mnie
-dziękuję- westchnęłam
- dobra wracajmy , musimy spakować ciuszki- uśmiechała się

Po pół godzinie miałam całą torbę ciuszków zabawek i pieluch , Ana również dała mi fotelik i łóżeczko  wanienkę ich dziecko było już starsze i nie potrzebowała tego

-a co z jedzeniem - zapytałam
- cóż dam ci dwie butelki , ale mleka nie mam , będziecie musieli wjechać do jakiejś apteki całodobowej i kupić- westchnęła
- ale jakie -zapytałam
-z tego co widział mała wygląda na rok na pewno nie mniej wiec powiesz że dla takiego dziecka - oni ci pokażą gdzie szukać
- mała może budzić się w nocy  ,pewnie będzie głodna ostrzegam - zaśmiała się
- ok dzięki bardzo mi pomogłaś-uścisłam  ją
 - dobra chodź to zniesiemy - uśmiechła się

Wzięłam torbę w rękę a drugą  Ana i zeszliśmy na dół zostawiając ją pod drzwiami.
Wróciliśmy na górę po nosidełko i wózek Ana nalegała żebym zabrała ten wózek bo jak twierdziła bardzo mi się przyda jak będę mieć problem z uśpieniem , z tymi rzeczami mieliśmy problem ale daliśmy radę po drodze śmialiśmy się , zerkłam do salonu gdzie siedział Justin z kolegą i popijali piwo na co się wkurzyłam

- Justin pijesz , jak wrócimy do domu- wpadłam do salonu wkurzona
- Mell to tylko piwo - odwrócił się do mnie
- tylko piwo a dziecko, a ja nie obchodzi cię nasze bezpieczeństwo - zaczęłam mówić
- Mell spokojnie zdążyłem zrobić tylko łyka- broni się , podeszłam wzięłam tą puszkę od niego
-łyk to dla ciebie prawie cała puszka lepiej zanieś rzeczy do auta  i załóż fotelik dla małej- powieszałam oburzona
- o bożę już idę - wstał naburmuszony

Po tym wyszłam razem z Aną, która mi się przyglądała i śmiała , po łóżeczko
w drodze po wrotnej  rozmawialiśmy

- jeśli będziesz czegoś potrzebować dzwoń - powiedziała
- dziękuję , na pewno kilka dni będę mi ciężko ale to będę dobry trening - zaśmiałam z jej miny
- trening o boże jesteś - piskła
- tak - odpowiedziałam dumnie
- nie powinnaś dźwigać - skarciła mnie
- mówiłem jej - z dołu odezwał się Justin
- to nie jest ciężkie -odpowiedziałam oburzona
-  mhm , ale strasznie dużo tego jak dla jednego dziecka - powiedział Justin
- to nic ,Ana mówi że to jedna czwarta tego- odpowiadam
- dajcie to zaniosę to i możemy jechać - mówi

Justin zabrał od nas łóżeczko i poszedł zanieś je do samochodu

- naprawę dziękuję za pomoc - powiedziałam
-nie ma sprawy chodźmy po małą- uśmiechła się ciepło

Weszliśmy do pokoju a a maluch na łóżku smacznie spał , nie mogłam się na patrzeć

- obudzę ją jak ją wezmę- powiedziałam zdesperowana
- nie weź ją delikatnie i nawet nie poczuję - uśmiechała się do mnie

Wzięłam małą powoli na ręce ułożyłam wygodnie na rękach i zeszliśmy na dół

- dzięki za pomoc , na razie - odezwał się Justin stojący w drzwiach dołączyłam do niego pożegnałam się i poszliśmy do samochodu  Justin otworzył mi drzwi od tyłu a ja wsadziłam małą i przypięłam  sama zajęłam miejsce obok czekającego Justina

- wracamy do domu- powiedział uradowany
- nie tak szybko jeszcze do apteki - po moich słowach mina mu się zmieniła
- o tej porze - zdziwił się
- tak tu za rogiem jest całodobowa Ana mi powieszała
- co ty chcesz kupować - zapytał
- mleko - wyjaśniłam
- przecież kupiłaś w sklepię- zdziwił się
- nie takie mleko, mleko dla dziecka - odpowiedziałam
- ooooo -  zrozumiał

Justin podjechał do tej apteki bardzo szybko , odwróciłam się do niego

- pieniądze - wystawiłam rękę wybuchł śmiechem ale wyciągnął i podał mi portfel
- z czego się śmiejesz - zapytałam zdezorientowana
- z tego że pierwszy raz zażądałaś podkreślam zażądałaś a nie poprosiłaś  o  pieniądze  i to jeszcze w takli sposób - nie mógł opanować śmiechu
- oj przestań zaraz wracam pilnuj małej - wyszłam z samochodu

Skierowałam się do apteki byłam chyba jedyną osoba

- Dobry wieczór-  zwróciłam się do sprzedawcy
- w czym pomoc  - zapytał
- mam dziecko roczne chcę kupić mleko dla niego - wyjaśniłam
- a tak mamy w dzielę piątym , proszę iść poszukać - wskazał
- ok dziękuję - uśmiecham się

Udałam się do wyznaczonego działu a kiedy dotarłam do mlek byłam w szoku było kilka rodzajów i teraz narodził się problem po kilku minutach wzięłam odpowiednie  po drodze dostrzegłam różne herbatki i inne jedzonka wzięłam też kilka przeszłam z tego działu i weszłam na inny przeznaczony dla dzieci .
Znalazłam śliczny śliniaczek i smoczek wzięłam też jeszcze kilka butelek bo Ana mówiła że przyda mi się więcej  ręcznik z kapturem dla dziecka i nakładkę na pralkę  miękką do dzieci wzięłam wszystko i udałam się do kasy

- to wszystko -zapytał kasier
- tak- odpowiedziałam

Sprzedawca  skasował wszystko

- mogę pani zaproponować leżaczek do dziecka  mamy go w gratisie do większych zakupów
- chętnie dziękuję - odpowiedziałam grzeczne

Sprzedawca  poszedł na zaplecze po czym dał mi karton z zawartością zapłaciłam za wszystko i z pełną reklamówką i pudelkiem wyszłam ze sklepu.
Udałam się do samochodu schowałam wszystko do bagażnika w którym było dość mało miejsca więc wsadziłam tam tylko leżaczek a resztę zabrałam ze sobą .Wsiadłam do samochodu a Justin patrzał na mnie w szoku
- co , możemy jechać - odwróciłam się do małej patrząc  czy śpi
- nie nic ale to dziecko cię zmieniło - powiedział i ruszył do domu

Pod domem byliśmy kol północy , wzięłam małą po czym udałam się do domu , weszłam i zaniosłam ją na gorę do sypialni , położyłam n na łózko i obłożyłam poduszkami żeby nie spadła zeszłam na dół i postanowiłam pomoc Justinowi w wniesieniu wszystkiego

- zostawało coś jeszcze do przyniesienia - zapałam się go
- nie właśnie wnoszę ostatnią rzecz- uśmiechnął  się do mnie
- ok , możesz się zabrać za składanie łóżeczka bo na razie  mała nie ma gdzie spać , potem złóż leżaczek - pokierowałam nim
- a nie mogę jutro - zapytał zmęczony
- nie bo będziesz tak to musiał spać na kanapie - odpowiedziałam mu
- dobra - fuknął
- jaki wspaniały widok rodzinki - zaśmiał się Austin wchodząc do domu
- nie śmiej się tylko pomóż Justinowi - skarciłam go
- dobra dobra - podniósł ręce w geście obrony 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz