Okno otwarte i jej rzeczy znikły, uciekła
tylko gdzie ? na pewno daleko nie jest może jeszcze ją znajdę . Czym prędzej
wybiegłem z budynku wsiadając do samochodu pojechałem jej szukać . Przejeżdżać
wszystkie zakamarki podkusiło mnie żeby zajrzeć pod jej stary dom może wróciła
do ojca , i nie myliłem się szła ciągnąc walizkę za sobą
- Mell - krzyknąłem ta obróciła się
w moją stronę
- zostaw mnie - podpowiedział
ozięble
zatrzymałem się koło jej domu i wysiadłem
idąc do niej
- Mella co ci zrobiłem ,byłem miły -
powiedziałem przybity tą sytuacją
- nic, chce wrócić do domu -
odpowiedziała a po chwili wyminęła mnie i stanęła w drzwiach
- Ale Malla prz...- odwróciłem się do niej
mówiąc ale nie dokończyłem bo zobaczyłem jak trzyma jakaś kartkę w ręku i
patrzy się na drzwi, momentalnie się napiąłem i szybko podeszłem do niej
- Mell co tam masz , co jest granie -
zapytałem zabierając jej kartkę i czytając ja na głoś '' TATUSIA DŁUGI SA
TERAZ TWOIMI "
- co jest grane - powiedziałem sam do
siebie
-Justin boje się - powiedziała Mell a z
jej oczy zaczęły wypływać łzy , szybko ją przytuliłem głaszcząc po
plecach w geście uspokojenia
-Mell chodź , wracamy - powiedziałem
spokojnie
- ale skoro jesteśmy chce wejść i zabrać
parę rzeczy które tu zostawiłam o ile jeszcze coś zostało - zaszlochała
- dobrze ale .. - nie dokończyłem bo ona
już przekraczała próg domu , szybko poszłem za nią ale jak już doszłem
,zobaczyła to czego mogłem się spodziewać , kilka ciał leżało na podłodze
, podeszłe do niej i zakryłem oczy ręka po czym odwróciłem do siebie
- idź zabierz swoje rzeczy ja się tym
zajmę , nie patrz na to - wyszeptałem jej do ucha przytkała szlochając ,
skierowała się po swoje rzeczy a ja zakryłem wszystkie ciała i wysłałam SMS do
chłopaków by się pozbyli tego
- Mell już - znalazłem ją w jednym z pokoi
,płakała a kiedy dowie się prawdy załamię się
- Mell kochanie - podeszłem do niej
- wiesz co jest najgorsze teraz na
prawdę zostałam sama , on wcale nie był taki zły w końcu był moim ojcem i
kochałam go - wyszlochała w moją koszulkę
- ja wiem , ale masz mnie i niedługo
naszego dzidziusia , jakoś się ułoży - pocieszałam ją a przynajmniej starałem
- teraz po mnie przyjdą , zabiorą mnie
gdzieś do domu dziecka na te parę miesięcy , a jak tam będę to ci źli
ludzie przyjdą mnie zabić bo nie mam pieniędzy żeby ich spłacić - płakała
mocniej
- nikt cię nigdzie nie zabierze i nikt cię
nie zabije , ja się wszystkim zajmę , nie denerwuj się to ci szkodzi -
powiedziałem mocniej ją przytulając
- wszystko się wali , Justin - wyszlochała
- damy radę tylko chodźmy już stąd - wiozłem
ją za rękę a w drugą waliskę którą naszykowała .
Wsadziłem walizkę do bagażnika i szybko zająłem
miejsce obok szlochającej Mell
- zawiozę cię do domu musisz
odpocząć – westchnąłem
- nie ,dam radę mięliśmy jechać do lekarza
i chciałeś coś załatwić - powiedziała spokojne próbując stłumić szloch .
- nie załatwimy to kiedy indziej , to może
poczekać – nie mogłem jej jeszcze bardziej dołować
- nie jedźmy , nie chce siedzieć w domu i myśleć
o tym wszystkim – starała się
opanować swój szloch
- na pewno dasz radę – zapytałam
- tak tylko muszę trochę się ogarnąć i bezie
ok
Super :) I fajnie że tyle się dzieje <3
OdpowiedzUsuń